Dojeżdżamy i jesteśmy wykończeni (mam popuchnięte nogi i kręgosłup mnie nawala), ale pogoda rekompensuje wszystkie nasze niedogodności jakie mieliśmy w podróży. Nie zdążyliśmy się jeszcze rozpakować, a dzieciaki już siedzą w basenie. Hotelem pierwszy raz nie jestem zachwyceni (korzystamy z systemu fortuna, więc na miejscu dowiadujemy się gdzie będziemy spać), jest bardzo duży, ma mały basen i tuż przy drodze (dzieciaki i tak sobie poradziły chodzą się kąpać do hotelu obok, gdzie jest większy basen). Jedyny plus, to mam duży balkon i z widokiem na morze. Plan jest następujący plażowanie, wyjazd do Barcelony, w tym zwiedzanie stadionu Camp Nou (wstęp 15 EUR) oraz wyjazd do wodnego miasteczka Marineland - bilety kupuje się na mieście w rozmieszczonych tam mini biurach podróży. Jeżeli ktoś jest z 4 osobową rodziną, to proponuje bilet rodzinny (nie pamiętam dokładnie, ale było to chyba ok 40 EUR). W cenie biletu masz transport do i z miasteczka, pokaz delfinów, pokaz papug i oczywiście możliwość korzystania ze wszystkich atrakcji wodnych. Warto zabrać ze sobą jedzenie, bo na miejscu jest bardzo drogie. Callela jako miasto nie robi na mnie wrażenia (cztery lata temu byłam w Blanes i gorąco polecam, wspaniałe miasto, gdzie w lipcu organizuje się pokaz sztucznych ogni na plaży - robi wrażenie i pozostaje w pamięci bardzo długo), jednak można tu bardzo tanio kopić wino, piwo (tańsze niż w Polsce), napoje, słodycze - nie warto nic targać z Ojczyzny.